Jak do tego doszło

Mateusz zgłosił się do mnie jak każdy inny klient:

– Masz wolny termin na 21 lipca? Chciałem dziewczynie kupić lot w ramach wyjątkowego prezentu na jej urodziny… – zapytał.

Lista oczekujących na lot była bardzo duża i chętni stali w kolejce blisko miesiąc. Mateusz dobrze o tym wiedział, a ja nieco wcześniej wiedziałem, że w tej sprawie zadzwoni. Dwa dni wstecz dostałem w tej sprawie telefon od Adka z serwisu motoparalotni. To on prosił mnie, był wcisnął kolegę w kolejkę:

  – Jarku, to wyjątkowa sytuacja – powiedział Adek.

Jeszcze wtedy nie wiedziałem jak wyjątkowa, ale zgodziłem się, jak to czasem bywa „po znajomości” . Co by nie powiedzieć,  Adek dba o silnik, na którym latam. 😀 No i bywało, że również „po znajomości” naprawiał go szybciej. Nie mogłem odmówić. A że sam mam urodziny pod koniec lipca i nie planowałem w tym czasie zbyt wielu lotów, to nie było większego problemu z przestawieniem kolejki oczekujących.

– Rzecz w tym – powiedział Mateusz – że tu chodzi nie tylko u urodziny Patrycji…

Chcę się jej oświadczyć podczas lotu

(moment ciszy, szczęka mi opadła z zaskoczenia… :o)

– Jak się oświadczyć podczas lotu paralotnią, jeśli nie jest się pilotem?! – zapytacie. Okazuje się, że się da! Uczcie się od naszego bohatera! Mateusz miał już plan, a ja miałem pomóc mu go zrealizować. Lubię wyzwania, więc chętnie przystałem na propozycję. Poza tym, najzwyczajniej w świecie, chciałem chłopakowi pomóc. Widząc ile serca włożył w przygotowanie tej wyjątkowej chwili, sam się w to zaangażowałem.

I przyszedł ten dzień...

Najpierw pocieciał on. Być może tylko dla rozładowania napięcia, albo tylko dlatego, że po prostu miał okazję, to skorzystał. 🙂 Następnie wsiadła Patrycja. W tym czasie Mateusz knuł coś na dole. Moje zadanie było bardzo proste – miałem wykonać standardowy lot widokowy oprócz końcówki…  Wracając omijałem lądowisko szerokim łukiem, tak, by Patrycja nie widziała tego, co się tam zadziało. Przed wylądowaniem obniżyłem lot do kilku metrów nad ziemią i skryłem się za drzewami, które zakrywały lądowisko. I wtedy nastąpił moment kulminacyjny. 

Gdy przelecieliśmy z Patrycją nad drzewami, naszym oczom ukazał się leżący na łące wielki transparent baner z czerwonym napisem:

WYJDZIESZ ZA MNIE?

Obok transparentu stał Mateusz trzymający w rękach wielki bukiet słoneczników.

Przeżywałem tę chwilę razem z nimi. Po wylądowaniu patrzyłem na moc uścisków, pocałunków, na chłopaka klęczącego przed dziewczyną i wręczającego jej pierścionek… To była piękna chwila. Czułem się dumny z tego, że mogłem brać udział w przygotowaniu tego wspaniałego wydarzenia.

Może zastanawiacie się jak kolega przywiózł tak wielki bukiet słoneczników? Zwyczajnie, w wielkim, 15-litrowym słoju z wodą. Jak on to ukrył w samochodzie, to już chyba zostanie jego tajemnicą. Podobnie z tym 10-metrowym transparentem.  🙂

Kochani, chylę czoła przed Mateuszem, jego zaangażowaniem i kreatywnością.

Panowie którzy to czytacie, bierzcie z niego przykład. Nie chodzi o to, byście zaraz wszyscy oświadczali się swoim kobietom u mnie, ale zachęcam Was do większych wyzwań i wyjątkowych oświadczyn. Myślę, że Wasze kobiety będą Wam za to wdzięczne. 

Z okazji Walentynek życzę Wam wszystkim tak pięknych historii miłosnych jak historia Patrycji i Mateusza.

Pozdrawiam, Jarek